Kolejny dzień zamieszek i podziałów społecznych ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji. Kolejne planowane ataki na Kościół i na ich wiernych. Policja stoi obok tego biernie, jakby nic nie widzieli. Czy to naprawdę się dzieje? Czy to tylko zły sen?

Chyba wielu z nas, odbiera to co się wokół dzieje, jako nową, inną, rzeczywistość. Tak po prostu, z dnia na dzień wszystko się zmieniło. Znajomi, którzy wydawali się być naszymi znajomymi, już nimi nie są, bo mamy inne poglądy niż oni. Wyzwiska, przekleństwa, ataki fizyczne na osoby związane z wiarą katolicką. To wszystko właśnie się dzieje na naszych oczach. Czyżby przepowiednie Matki Bożej z Quito się właśnie wypełniały? Czy to dopiero początek?

Mam wrażenie, że to co teraz obserwujemy, to jest czas oczyszczenia. Czas próby dla każdego z nas. Widać to po tym, jak ataki pierwotnie skierowane na rząd, przeniosły się na Kościół. To już nie chodzi o wolność, to już chodzi o walkę o dusze. Ileż katolików, którzy uważali się za wierzących, odeszło od Kościoła właśnie w trakcie tych protestów i społecznych zamieszek. Mam poczucie, że teraz Kościół jest jeszcze bardziej znienawidzony, niż choćby kilka dni temu. Tylko dlatego, że TK uznał, że dokonanie aborcji w kilku przypadkach jest nie zgodne z Konstytucją.

Oczywiście próbuję zrozumieć dwie strony sporu. To nie jest tak, że uparcie trwam przy swoim i na siłę staram się komuś wciskać moje wartości chrześcijańskie. Tu chodzi o podstawowe prawo człowieka, a takim jest prawo do życia. Przecież zabijanie samo w sobie jest w każdym kraju usankcjonowane prawnie. Nie mamy wolnego wyboru. Państwo wyraźnie mówi: Nie zabijaj drugiego człowieka. A kto będzie chciał nagiąć prawo, to i tak to zrobi. Dlaczego więc zakaz zabijania nie miałby dotyczyć osób, które głosu nie mają, a przecież wciąż są to ludzie? W głowie zadaję sobie pytanie, czy te biedne dzieci, które i może nie są zdrowe i piękne, jakby ich rodzice oczekiwali, naprawdę nie mają prawa żyć? Choćby kilka minut, dni, miesięcy po narodzeniu…?  Czy aborcja faktycznie ukróci ich cierpienie? Przecież dziecko poddawane jest wtedy jeszcze większym mękom i cierpieniom, aniżeli jakby miało umrzeć naturalnie, bez ingerencji człowieka. Jest wiele na to dowodów i opinii środowiska medycznego. O jakie więc cierpienie chodzi? Cierpienie kobiet jest ważniejsze niż cierpienie malutkich dzieci w łonie matki? Czy to może strach przed tym, że może sumienie ruszy tę kobietę, która broni aborcji i jakimś cudem jednak pokocha to stworzenie, które spojrzy jej w oczy….jakie by nie było? Więc może lepiej usunąć wcześniej, po cichu, przez zamknięte oczy, uciszając sumienie, aniżeli patrzeć jak godnie umiera w godzinie, którą Bóg dla tego dziecka wyznaczy? Czy to o to tak naprawdę chodzi? Czy obecnie mamy do czynienia z nową cywilizacją? Cywilizacją śmierci, gdzie dla człowieka liczy się bardziej zwierzę, niż człowiek? Gdzie cierpienie nie ma żadnego znaczenia, a liczy się tylko wygoda, przyjemności, a dobre jest tylko to, co piękne i zdrowe?

Jakąkolwiek masz odpowiedź teraz na to, to spróbuj najpierw wsłuchać się w głos swojego serca i swojego sumienie. Nie sumienia jakiejś tam gwiazdy, influencera, czy twojej sąsiadki. Chodzi o twoje sumienie. Chodzi o Twoje serce i o to, ile w nim MIŁOŚCI.


fot. Cris Faga/NurPhoto via Getty Images


W 2018 roku zabito 42 mln dzieci”. Aborcja w statystykach WHO

Kiedy uczniowie zapytali Chrystusa, jak rozpoznać koniec świata, Zbawiciel odpowiedział: „Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści. Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24,7-13).