FRUSTRACJA – (łac. frustratio – zawód, udaremnienie) – to zespół przykrych emocji związanych z niemożliwością realizacji potrzeby lub osiągnięcia określonego celu. Czasem frustrację definiuje się jako każdą sytuację, która wywołuje nieprzyjemne reakcje: ból, gniew, złość, nudę, irytację, lęk i inne formy dyskomfortu. (źródło wikipedia)

Definicja, definicją, ale czym tak na prawdę dla nas jest frustracja? Co powoduje, że popadamy w beznadziejność, ponurość i zgnębienie? 

Czy to, że masz za dużo na głowie, a czasu za mało? Czy to, że jesteś matką dwójki niegrzecznych dzieciaków, których na co dzień nie ogarniasz? Czy może to, że nie możesz wstać z łóżka,bo nogi odmawiają posłuszeństwa? Czy to, że mało zarabiasz w stosunku do twojej koleżanki czy kolegi ? Czy może to, że mieszkasz w kawalerce, kiedy twoi znajomi budują dom? Czy może to, że tkwisz w pracy, która cię zabija od środka?Czy może w końcu to, że nie masz co do garnka włożyć i za co zapłacić rachunków? Ile jest tych powodów , co? Ile dzisiaj wyliczyłbyś powodów do narzekania?

Szczerze, nie mogę do końca zrozumieć fenomenu narzekania Polaków. Narzekamy, że pogoda nie ta, że wypłata nie ta, że majonez za drogi, że władza nas ciągle okrada, że w przedszkolu za dużo dzieci, że ludzie jacyś źli, zawistni, itd. Tak może i jest mnóstwo powodów do narzekania. I tak, jest to gdzieś tam kulturowo zakorzenione od wielu lat w nas, a samo narzekanie się nam udziela, więc jest to taka niewidzialna nić ciągnąca się w nieskończoność. Tak jak zaraźliwy jest uśmiech i pozytywna energia, tak i w drugą stronę to działa. Polska – niestety – nie należy do najbardziej optymistycznych narodów. Daleko nam do Australijczyków, Amerykanów, czy nawet Anglików, którzy teoretycznie powinni być non stop zdołowani przez choćby pogodę. Co kształtuje nasze nastroje i nasze podejście do życia? Czy to ta świadomość, że inni mają lepiej,czy nasz wrodzony pesymizm?


Moja odpowiedź jest prosta: PORÓWNYWANIE SIĘ DO INNYCH 

Zwykle porównujemy się, ale do tych lepszych, lepiej sytuowanych, ładniejszych, bogatszych, mądrzejszych i w konsekwencji wychodzimy zawsze “źle” na tle innych. Nie porównujemy naszego kraju do tych krajów ze Wschodu, lecz do tych wielkich graczy z Zachodu. Nie porównujemy się przecież do biedaków mieszkających na ulicach, czy biednych Afrykańczyków, którzy nie mają co do gara włożyć, bo kogo obchodzi ich los. Porównujemy się do tych co osiągnęli spektakularny sukces i chcemy być tacy jak oni, prawda? W konsekwencji popadamy w złe nastroje, nierzadko w choroby depresyjne, ranimy przy tym swoją rodzinę, ale siebie najbardziej. Gdybyśmy tak zaczęli doceniać to co mamy, tu i teraz, nie skupiając się głównie na tym co złe i na tym co było kiedyś, czy nie bylibyśmy szczęśliwsi? Czy każda, polska twarz nie byłaby bardziej rozpromieniona, gdybyśmy zamiast zazdrości, szczerze cieszyli się z sukcesów i szczęścia innych? Czy nie byłbyś człowieku bardziej szczęśliwy, gdybyś nie narzucał sobie presji, stosu zadań do wykonania, których i tak -nie oszukujmy się – nie udźwigniesz sam w tak krótkim czasie, tak jak byś realnie chciał. Może warto dać sobie upust, wyluzować, zaakceptować aktualny stan rzeczy, odpuścić? Może zaakceptuj to,że auto albo kuchenka gazowa się zepsuła, to tylko rzeczy.  Może warto ucieszyć się z tego, że możesz wypić dzisiaj ciepłą kawę, ale pomyśleć o tym, że na tym świecie jest kilka osób , które cię kochają bezwarunkowo,a ty ich. Może zostaw teraz tę stertę brudnych garów, wszechobecny bałagan i weź po prostu przytul się do swojego męża,dziecka czy żony i spędźcie ze sobą miło czas. Po co się spieszyć, kiedy można tę samą rzecz zrobić wolniej, z pokorą  i bez stresu? Może warto w końcu docenić to, że jesteś w ogóle na tym świecie i podziękować za to Bogu? Może warto zdać się na Niego, a nie na siebie?  Może warto chociaż spróbować… Może nie dziś, ale kiedy będziesz gotowy, stopniowo, małymi krokami….

Może zacznę od siebie 🙂